Patronem serwisu jest PTCA

Kiedy jest ekologicznie, a kiedy bezpiecznie?

Atopia Zima 2022
Wyczekane, zimowe, słoneczne popołudnie. Dom posprzątany. Aromat pomarańczy unoszący się z podłogi, w łazience delikatna woń grejpfruta, oznaczają, że zapanowała czystość. Gorąca herbata w ręku i nikt nie zmusi mnie do ruszenia choćby palcem.

Tę samą scenkę rodzajową można przedstawić równie obrazowo używając nieco innej terminologii. Otóż: po umyciu podłogi pozostał zniewalający aromat Citrus sinensis, a w łazience wszechobecna w powietrzu pozostała substancja o dźwięcznie brzmiącej nazwie, Citrus grandis.

Zatem czystość czy inhalacja?

Podstawową cechą środków do utrzymania czystości jest ich skuteczność. A przynajmniej tak być powinno. Produkty czyszczące mają za zadanie, przede wszystkim, rozpuścić zabrudzenia na mytych powierzchniach. Rozpuszczony brud usuwany jest przy ścieraniu bądź spłukiwaniu. Składniki produktu mające rozpuścić za brudzenia to środki powierzchniowo czynne, zawarte zarówno w płynie do mycia, jak i szamponie czy mydle. Część ze środków powierzchniowo czynnych jest aromatycznych, inne są prawie bezwonne. Działanie niektórych pozostaje bez wpływu na zdrowie i środowisko, inne nie są niestety już tak obojętne. Odpowiedni ich dobór leży w gestii producenta, zależy od przyświecających mu założeń oraz charakteru produktu, w którym mają się znaleźć. Wspomniane wyżej, przy kładowe, wielozadaniowe Citrus grandis oraz Citrus sinensis należą do tych posiadających zdecydowaną nutę zapachową. A to właśnie zapach jest często czynnikiem skłaniającym klientów do decyzji zakupowej. Ciemną stroną tych walorów i ponadprzeciętnych właściwości myjących jest fakt sklasyfikowania tych substancji jako „ szkodliwe przy wdychaniu”.

Jak właściwie pachnie czystość?

Najczęściej dokonujemy zakupu środków czystości po ich zlustrowaniu i sprawdzeniu aromatu. I nie ma w tym nic dziwnego. Podobnie sprawa ma się, na przykład, z zakupem wózka dla dziecka. Ma być bezpieczny, wygodny i funkcjonalny a często podświadomie kierujemy się stylistyką, kolorystyką czy marką. Jak więc dokonywać właściwego wyboru? Czy zapach płynu do mycia podłóg pomaga w osiągnieciu zamierzonego celu, czy jedynie ten cel przesłania?

Zagadnienie wpływu wdychanych oparów pochodzących ze środków czystości, stało się przedmiotem badań naukowców. W 2015 roku, na uniwersytecie w Bergen, w Norwegii, profesor Řistein Svanes dokonał analizy ankiety badania zdrowia układu oddechowego, Wspólnoty Europejskiej (ECRHS), przeprowadzonej wśród 6 000 ochotników i dotyczącej subiektywnej oceny wpływu używanych środków czystości na stan ich zdrowia, a szczególnie płuc. Wyniki tego badania wstrząsnęły branżą producentów środków chemicznych i wywołały ich sprzeciw. Wnosili oni, że zbytnio zaufano subiektywnej ocenie stanu zdrowia przez ankietowanych.

„Złe dla płuc”

Niemniej jednak, wyniki badań wskazały istnienie wy raźnej korelacji pomiędzy czasem przebywania wśród oparów środków czystości, a stanem pęcherzyków płuc ankietowanych. Szkodliwość środków czystości porównano do oddziaływania papierosów. Chcąc zobrazować szkody poczynione przez środki czyszczące, użyto dość obrazowego porównania: Osoby, które pracowały w charakterze osób sprzątających lub sprzątały w domu przez 20 lat, mają zmniejszoną czynność płuc, porównywalną z tą po paleniu 20 papierosów dziennie, przez ten sam okres.

Zdaniem profesora Svanes jego odkrycia mogą nie być zaskakujące, gdy pomyślimy o wszystkich małych cząsteczkach rozpylanych podczas użycia produktów czyszczących w aerozolu…

Badanie pokazało również, że środki czyszczące po wodują o 40% wyższe ryzyko zachorowania na astmę niż inne czynniki. A dodać musimy do tego nie poruszone zagadnienie chorób skórnych.

I to taki właśnie, z reguły, zapach czystości sobie fundujemy. Za uzależnienie decyzji od nosa, przychodzi nam niekiedy zapłacić dość wysoką cenę.

Zakładając więc, że płyn do zmywania czy czyszczenia ma rzeczywiście usunąć zabrudzenia, skupmy się na ocenie jego skuteczności, pomijając zapach i kolor. Miarą jest oczywiście różnica pomiędzy stanem przed i po, ale czasem, gdy gołym okiem nie widać różnicy, jako wy znacznik możemy potraktować kolor wody w wiaderku, po umyciu podłogi. Jeżeli stwierdzimy, że doceniamy w domu czystość, nie możemy zawężać tego określenia jedynie do mytej powierzchni i wykluczyć zagadnienia czystości powietrza. Jeżeli umyjemy podłogę ale tego skutkiem będzie inhalacja toksycznymi produktami, nie powinno się mówić o czystości. Czując nosem aromat, miejmy świadomość, że jest nim pokryta podłoga i nasycone powietrze. Zastępując pospolity brud szkodliwymi substancjami wywołujemy jedynie złudzenie czystości i tylko bardziej sobie szkodzimy.

Wybierając się na spacer do lasu nie oczekujemy mandarynkowego zapachu liści czy grejpfrutowego aromatu drzew. Idziemy tam w poszukiwaniu niczym niezanieczyszczonego powietrza. Może warto zastosować tę samą filozofię pod naszym dachem, jeżeli chce my oddychać zdrowym powietrzem. Im mniej aromatów wsiąkających w podłogę i powierzchnie dokoła nas, im mniej barwników, utrwalaczy, zagęstników, stabilizatorów – tym mniejszą dawkę toksyn otrzymają nasze płuca, nasza skóra, śluzówka i oczy. Nie mówiąc już o odziaływaniu tych toksyn na czworonogi, oblizujące przecież łapki każdego dnia.

„Zapach nie czyści”

To dewiza duńskiej jednostki certyfikującej wszelkie pro dukty kosmetyczne i chemiczne mające minimalizować negatywny wpływ produktów na zdrowie. Zgodnie ze wszech miar słuszną filozofią minimalizmu, do czysz czenia, zmywania i higieny osobistej warto użyć środków o składzie ograniczonym do niezbędnego minimum po zbawionych aromatów, barwników a w szczególności sub stancji alergizujących. W produktach bezpiecznych dla osób dotkniętych alergiami czy atopowym zapaleniem skóry nie mogą znaleźć się jakiekolwiek barwniki czy aromaty. Kryteria doboru komponentów tych produktów są zdecydowanie bardziej restrykcyjne niż jakiekolwiek inne wymogi certyfikacyjne. Składniki uważane za niewskazane, przez instytucję stojącą na straży prozdrowotnego podejścia do wszelkiego rodzaju produktów chemicznych, można znaleźć pod adresem: https://allergy certified. com/how-to-certify/ criteria/. Są to jasno określone kryteria, pozwalające każdemu zainteresowanemu zweryfikować założenia agencji AllergyCertified i tym samym poznać, bądź zweryfikować zasadność dobroczynnych właściwości produktów opatrzonych tym certyfikatem.

Ja nie jestem alergikiem, to nie dla mnie.

Produkty pozbawione substancji toksycznych, oddziałujących negatywnie na zdrowie i skórę mogą, i czasem są, traktowane jak remedium na dolegliwości wyłącznie alergików i osób z chorobami skórnymi, podczas porządków. Jest to po części prawda. Nie można jednak pominąć pozytywnego, a właściwie braku negatywnego ich wpływu na osoby dotychczas cieszące się zdrowiem. W takim samym stopniu można potraktować dobrą dietę i sport jako dedykowane jedynie dla osób z nadwagą i kiepską kondycją. Jednakże dobre zdrowie i kondycja nie biorą się znikąd. Osoby świadome zagrożeń dbają o aktywność fizyczną i codzienne dostarczanie organizmowi niezbędnego budulca oraz minerałów. Podobnie, unikając szkodliwych i alergennych substancji, unikamy przecież zgubnych toksyn. Unikamy wywołania reakcji alergicznych, ale również dbamy o nie dopuszczenie do wywołania alergii i zachowanie dobrego zdrowia.

Słowa zawierające cząstkę „eco” robią w ostatnim okresie furorę. Obserwujemy wyścig producentów środków ekologicznych oraz jednostek przyznających certyfikaty, świadczące o ekologicznym czy naturalnym w 97% produkcie.

A zapachy ekologiczne?

Słowa zawierające cząstkę „eco” robią w ostatnim okresie furorę. Obserwujemy wyścig producentów środków ekologicznych oraz jedno stek przyznających certyfikaty świadczące o ekologicznym czy naturalnym w 97% produkcie. Jeżeli o „eco” ma stanowić po chodzenie produktu to oznaczałoby, że ów wytworzony musiał być z ekologicznych produktów. Te z kolei pochodzić mają z ekologicznych upraw, posiadających „eco” certyfikat. Ten przyznawany jest przez podmioty certyfikujące. Jedne z nich poddają ocenie pochodzenie komponentów tworzących produkt końcowy, inne analizują jego oddziaływanie na środowisko. Nie ma nic dziwnego w tej dwoistości podejścia do zagadnienia „eco”, pod warunkiem wyraźnego rozdziału produktów spożywczych od użytkowych. Jeżeli zatem założymy, że obiektem oceny jest dżem pomarańczowy, to certyfikat oparty na dowodzie wytworzenia go z pomarańczy pochodzących z ekologicznej uprawy jest jak najbardziej zasadny i korzystny. Przyswajamy bowiem produkt o lepszych walorach odżywczych, smakowych i aromatycznych, nie spożywając jednocześnie konserwantów, środków ochrony roślin, pestycydów czy produktów modyfikowanych genetycznie. Jeżeli jednak skorzystamy z tej samej plantacji pomarańczy w celu wytworzenia zapachu czy detergentu, sprawa ma się zgoła inaczej. Zapach wytwarzany jest w tym przypadku ze skórki pomarańczy, w procesie obróbki chemicznej bądź termicznej. Otrzymany produkt finalny, przykładowy Citrus sinensis, powstaje wprawdzie z ekologicznej uprawy, ale jego walory odżywcze nie mają w tym przypadku jakiegokolwiek znaczenia. Substancja ta nie trafia bowiem do naszego żołądka, a na naszą skórę lub, finalnie, do środowiska. Produkt zostaje poddany ocenie przez upoważnione jednostki, postępujące zgodnie z rozporządzeniem CLP i badające dopuszczone do obrotu i sprzedaży środki chemiczne, w celu określenia ich właściwości: bezpieczeństwo, wpływ na zdrowie oraz środowisko. Wspomniany Citrus sinensis, czy Citrus grandis sklasyfikowane są zgodnie z klasyfikacją CLP, stworzoną przed ECHA (European Chemical Agency) i zgodnie otrzymują następujące oznaczenia: H304 – Połknięcie i dostanie się przez drogi oddechowe może grozić śmiercią; H315 – Działa drażniąco na skórę; H317 – Może powodować reakcję alergiczną skóry; H410 – Działa bardzo toksycznie na organizmy wodne, powodując długotrwałe skutki. Zrozumiałe powinno być, że po takiej ocenie spojrzymy na ten sam produkt już nieco inaczej. Ale można zadać sobie pytanie ile takiego produktu do stanie się do środowiska naturalnego? Otóż najprawdopodobniej taka ilość, jaka została wyprodukowana. Czy w takiej sytuacji możemy uznać ten produkt za „eco”? Cóż, niestety zdania są wciąż podzielone. Jednak używając go do mycia domu i ciesząc się jego przyjemnym aromatem, warto mieć świadomość istnienia odpowiednich kryteriów oceny.

97% natury

Należy pamiętać, że w przypadku detergentów czy środków czystości użycie sztucznych, czyli syntetycznych, komponentów nie jest automatycznie synonimem groźnego zanieczyszczenia. Syntetyczne komponenty podlegają ocenie według CLP w równym stopniu, co każ da substancja chemiczna. Produkty syntetyczne mogą wpływać na środowisko zarówno korzystnie jak i niekorzystnie. Syntetyczny nie znaczy zatem zły, Tak jak naturalny nie zawsze oznacza korzystny. „Naturalny w 97%” oznacza ni mniej, ni więcej tylko 3% wodny roztwór substancji syntetycznej. Ale musimy odpowiedzieć sobie na pytanie jaka to substancja stanowi owe 3%. Bowiem nawet wodny 3% roztwór substancji toksycznej będzie przecież jednocześnie produktem w 97% naturalnym. Zatem 97% natury może stanowić walor jedynie pod warunkiem, że pozostałe 3% nie zmienia charakteru i nie niweluje korzystnego działania całego produktu. 

Skandynawia

Inspiruje stylem życia, wzornictwem, stosunkiem do środowiska, nowymi technologiami. Wymienić można jeszcze wiele powodów, dla których coraz częściej ta cześć Europy przykuwa naszą uwagę, lecz nas zainspirowało podejście do środowiska i szacunek dla człowieka. To co zwraca uwagę jest pragmatyzm, troska o zdrowie i środowisko oraz minimalizm.

To Dania natchnęła nas do stworzenia w Polsce produktów na wskroś skandynawskich. I to w Danii, w Kopenhadze, działa jednostka certyfikująca produkty kosmetyczne oraz chemiczne, które oprócz swoich podstawowych zadań muszą minimalizować ryzyko podrażnienia, wywołania alergii czy uczuleń. Surowy proces weryfikacji nie pozwala na użycie jakichkolwiek substancji zagrażających zdrowiu czy skórze.

Założenie, które nam przyświecało od samego początku, to tworzenie produktów opartych na komponentach nie wpływających negatywnie na środowisko naturalne, ze wszech miar bezpiecznych w użyciu, nie wywołujących podrażnień i alergii oraz nie odzwierzęcych.

CROEN-HYPO

Założenie, które nam przyświecało od samego początku, to tworzenie produktów opar tych na komponentach nie wpływających negatywnie na środowisko naturalne, ze wszech miar bezpiecznych w użyciu, nie wywołujących podrażnień i alergii oraz nie odzwierzęcych. Takich, których użycie nie wywiera negatywnego wpływu na nasze zdrowie w krótkiej oraz dłuższej perspektywie. Niosących ulgę w codziennym życiu i nie ingerujących w mikroklimat otoczenia.

Stworzenie linii produktów zgodnych z naszymi pierwotnymi założeniami wiązało się oczywiście z wieloma zaskakującymi trudnościami. Gdybyśmy byli ich świadomi wcześniej, tą decyzję podjąć by było znacz nie trudniej. Jesteśmy jednak tu, gdzie jesteśmy i jest to powód do dumy. Dobór komponentów o określonych przez CLP kryteriach okazał się nie lada wyzwaniem. Dobór komponentów odpowiednich do naszych założeń, eliminacja tych budzących wewnętrzny sprzeciw i dostępnych w zasięgu naszych możliwości był tylko wstępem. Stworzenie z nich kompozycji o zadowalającej skuteczności, o zadowalającej klarowności i stabilności, oznaczało wiele miesięcy twórczej pracy i bezlitosnych testów.

Portfolio produktów, które możemy zaprezentować, to wynik współpracy ludzi upartych, wytrwałych i o szczytnych założeniach. Otuchy dodawało nam wsparcie organizacji i redakcji zrzeszonych wokół tematyki szeroko pojętego zdrowia i edukacji. Owocem są produkty pozwalające na wypełnianie co dziennych czynności przez alergików, osoby z atopowym zapaleniem skóry, bez użycia masek ochronnych, silnych reakcji alergicznych czy konieczności sprzątania przy otwartych oknach. Te produkty ułatwiające utrzymanie czystości i zdrowia, uwalniają zarówno od zanieczyszczeń, jak i od toksyn.

CROEN-HYPO jest producentem środków do utrzymania czystości, z misją oferowania produktów po zbawionych substancji szkodliwych przy wdychaniu, jakichkolwiek barwników, aromatów, substancji wpływających negatywnie na rozrodczość oraz płód w łonie matki, uczulających i alergennych oraz szkodliwych dla środowiska.

CROEN-HYPO oferuje produkty o właściwościach i czystości potwierdzonych certyfikatem AllergyCertified. AllergyCertified to najsurowsze wymagania dotyczące czystości i bezpieczeństwa produktów. To zespół ludzi skupionych wokół pięknej i czystej idei nieszkodzenia. To wreszcie namacalny dowód przestąpienia progu i pojawienia się kręgu osób nie tylko dzielących tę samą ideę i mierzących postęp tą sama miarą, ale faktycznie urzeczywistniających ją na swój sposób. Zyskujemy szanse uczestnictwa w wydarzeniach oraz publikacje na łamach portali i wydawnictw związanych ze zdrowiem oraz medycznych. Bierzemy udział w projekcie „Łazienka Alergika”, pod patronatem magazynu Hipoalergiczni oraz staliśmy się partnerem Polskiego Towarzystwa Chorób Atopowych. To uzmysławia nam, że przesłanie zawarte w naszych produktach, odczytywane jest w sposób, o jakim marzyliśmy. Po pierwsze nie szkodzić.

 


 

Źródła:

Household cleaning can be as bad as smoking for lung function” https://www.uib.no/en/news/115228/household-cleaning-can- be-bad-smoking-lung-function

“Cleaning at home and at work in relation to lung function decline and airway” Ř Svanes1, 2, RJ Bertelsen1, SHL Lygre2, AE Carsin3, 4, 5, JM Antó3, B Forsberg6, JM García-García7, JA Gullón7, J He inrich8, M Holm9, M Kogevinas3,

I Urrutia12, B Leynaert13, 14, JM Moratalla15, N Le Moual16, 17, T Lytras3, 18, D Norbäck19, D Nowak8, M Olivieri20, I Pin21, N Probst-Hensch22, 23, V Schlünssen24, 25, T Sigsgaard24, TD Skorge2, S Villani26, *D Jarvis10, *JP Zock3 and *C Svanes2, 27

AllergyCertified – Criteria https://allergycertified.com/how-to certify/ criteria/

Komentarze

Dodaj komentarz